Po przeczytaniu informacji na ten temat w serwisie BBC, zadzwoniłam do Daniela z Santiago, żeby dowiedzieć się, co się na ten temat mówi w stolicy. I zdziwiłam się reakcją Daniela, który ze spokojem w głosie powiedział mi: „Zobaczysz, że najwyżej za dwa tygodnie będą na wolności. Ten, kto ma kasę nigdy nie siedzi w więzieniu. Takie jest Chile”. Ja upierałam się, że jednak sprawiedliwość zwycięży podpierając się wypowiedzią Michelle Bachelet, która twierdziła: „Nikt nie stoi ponad prawem”.
A jednak Daniel miał rację. Nie musiało minąć wiele czasu. Dziś czytam w serwisie BBC taką wiadomość: W piątek, 26 października, zamknięto proces przeciwko wdowie i dzieciom Pinocheta. Zostało uwolnionych 15 z 23 osób oskarżonych w śledztwie. Sędziowie orzekli, że nie mogą oskarżyć osób, które nie były funkcjonariuszami państwowymi i w związku z tym nie miały do czynienia z defraudacją pieniędzy państwowych. Z takiego obrotu sprawy ucieszyła się na pewno najstarsza z córek Pinocheta, Lucía Pinochet Hiriart, która oświadczyła w chilijskiej telewizji: „Czuję, że przeważyła sprawiedliwość, ponieważ to, czego się dopuścił sędzia Cerda było czymś rzadkim i niestosownym. Nigdy nie pracowałam dla rządu i nie mają prawa sądzić mnie jako funkcjonariusz państwowego”.
Dziś pewnie usłyszę w słuchawce: „A nie mówiłem...?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz