niedziela, 23 grudnia 2007

Choinka z mezozoiku


Dlaczego nie zastąpić tradycyjnej sosny lub świerku nieco bardziej oryginalnym iglakiem?

Dobrym pomysłem mogłoby być przyozdobienie świątecznymi bombkami chilijskiej araukarii (łac. araucaria araucana lub pehuén – w języku indian Mapuche).

Ten iglasty dinozaur rośnie między innymi na południu Chile: głównie w Regionie Araukanii (nazwa nadana przez hiszpańskich kolonizatorów) i w Regionie Jezior. Indianie Mapuche, którzy zamieszkują właśnie te rejony Chile, wykorzystują bogate w proteiny i minerały nasiona araukarii do wyrobu wielu produktów, nawet chleba i napojów wysokoprocentowych. Los piñones (czyli nasiona) można wykorzystać do robienia mąki, albo po prostu upiec je w piecu, tak jak robi się to z kasztanami: mają wtedy smak trochę podobny do pieczonych ziemniaków.

los piñones (czyli nasiona)

El Pehuén jest świętym drzewem dla indian Mapuche (ludzi ziemi), szczególnie tych, którzy żyją w rejonach, gdzie rosną araukarie (np. Huilliches – ludzie z południa - zamieszkujący wyspę Chiloé nie czczą araukarii w ten sam sposób, w jaki jest ona czczona przez Pehuenches – ludzi araukarii, którzy zamieszkują rejony chilijskich zboczy Andów. Powód jest prosty – na wyspie Chiloé araukaria praktycznie nie rośnie).




Postanowiłam, że przywiozę do Polski parę nasion araukarii, żeby zasadzić je u nas w ogrodzie. Najpierw poszłam ich szukać bezpośrednio do lasu, ale szybko uświadomiono mi, że grudzień nie jest odpowiednim miesiącem na zbieranie los piñones (które zbiera się na jesień, czyli w marcu). Było to moje pierwsze rozczarowanie, ale szybko się pozbierałam, bo pewna starsza pani, która udzieliła mi gościny u siebie w domu w Pucón, podarowała mi całą reklamówkę nasion, które sama zebrała w zeszłym roku w Argentynie. To była moja mała satysfakcja: już widziałam ogromne araukarie w moim ogrodzie.

Drugie rozczarowanie przyszło wkrótce potem, gdy dowiedziałam się, że araukaria rośnie średnio 1 cm na pięć lat i potrzebuje ok. 500 lat, żeby osiągnąć swe potężne rozmiary. Mogłam od razu zapomnieć o moich planach na popołudniowe siesty latem w cieniu tego prehistorycznego iglastego giganta. Mimo wszystko zasadzę te nasiona u nas w Łodzi, jeśli nie ku mojej osobistej uciesze, to przynajmniej ku uciesze moich wnuków.


Niektóre araukarie, które rosną w prastarych lasach na południu Chile i Argentyny mają czasem nawet ponad dwa tysiące lat i są wysokie na ponad 50 metrów – takie egzemplarze naprawdę robią wrażenie.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

ciesze sie ze po wilu latach w cieniu tego wielkiego drzewa bedziesz mogla wspominac swoja piekna mlodosc.
opowiadac o podrozach ,,zycia,,

Anonimowy pisze...

Zainteresował mnie bardzo ten blog - artykuł, zastanawiam się bardzo nad tym czy z tych nasion które dostałaś coś wyrosło i czy coś przetrwało do chwili obecnej?
Sam jestem botanikiem, zbieram ciekawe, nie uprawiane w Polsce gatunki drzew i krzewów szczególnie nagozalążkowe. Araukarie pochodzące z nasion zebranych z okazów rosnących w Zachodniej Europie wymarzają u nas podczas ostrzejszych zim. Podobno okazy otrzymane z nasion zebranych w Argentynie (z okolicy Alumine, Zapala)przetrwałyby nasze zimy, tam klimat jest bardziej kontynentalny, spada mniej śniegu a zimy są ostrzejsze. Od jakiegoś czasu staram się skontaktować z kimś z tamtego rejonu ale rzadnego efektu. Dlatego bardzo ciekawi mnie czy coś Ci z tego wyszło? Byłbym wdzięczny za jakąś informację - mój adres: ggabies@tlen.pl
Grzegorz