sobota, 10 listopada 2007

Hybryda



Pisząc na temat tożsamości narodowej jakiegoś kraju łatwo wpaść w zasadzkę schematycznego wyliczania stereotypów i etykiet, które przypisuje się danej nacji. Często także można ulec błędnemu przekonaniu, że jest możliwa jednoznaczna i obiektywna ocena cech charakterystycznych dla danego społeczeństwa, nie biorąc pod uwagę faktu, że każde jednostka w społeczeństwie jest inna od drugiej.

Niedawno trafiłam na ciekawą książkę chilijskiego socjologa Jorge Larraín „Identidad chilena” i to właśnie dzięki niej przyszedł mi do głowy pomysł napisania paru słów na bardzo szeroki temat jakim jest tożsamość latynoamerykańska.


Tożsamość latynoamerykańska

Punkt wyjścia: czy możemy mówić o tożsamości europejskiej? A o tej latynoamerykańskiej? Na pierwsze pytanie zwykło się odpowiadać, że kraje europejskie są zbyt zróżnicowane między sobą, by myśleć o wspólnej, jednolitej tożsamości. Co ma wspólnego Norweg z Grekiem? Jednak w przypadku drugiego pytania, o Amerykę Łacińską, łatwo można dać odpowiedź twierdzącą: tak, istnieje coś takiego jak tożsamość latynomerykańska. I pomijam fakt, że kontynent latynoamerykański jest o wiele większy niż Europa (odległość między Meksykiem a Chile jest bez porównania większa niż między Norwegią a Grecją). Z naszego europejskiego punktu widzenia Ameryka Łacińska jest w miarę jednolitym i spójnym tworem, którego większość mieszkańców mówi w tym samym języku, jednak zwraca się zbyt mało uwagi na ogromne różnice kulturowe, społeczne, gospodarcze, polityczne, klimatyczne itp. między różnymi krajami kontynentu.

Idea tożsamości latynoamerykańskiej wydaje się na pierwszy rzut oka czymś oczywistym ze względu na parę czynników, które są w miarę jednakowe bez względu na kraj:

- język hiszpański (którym posługują się wszyscy oprócz Brazylijczyków)

- wysoki odsetek ludności rdzennej

- równie wysoki odsetek Metysów

- katolicyzm jako religia dominująca

- miłość do fútbolu

Są to główne elementy, które mogą świadczyć o wspólnej tożsamości latynoamerkańskiej. Poza tymi wspólnymi elementami mieszkańcy każdego kraju mają serię swoich narodowych cech.

Poza tym można podzielić kraje Ameryki Łacińskiej w parę schematycznych podgrup, tak jak podaje to Larraín, w zależności od ludności, jaka je zamieszkuje :

- Ameryka rdzenna (ludność rdzenna: Peru, Boliwia, Ekwador, Meksyk, kraje Ameryki Środkowej)

- Ameryka Metysów (ludność mieszana: Paragwaj, Brazylia, Chile, Kolumbia, Wenezuela)

- Ameryka europejska (imigracja europejska: Argentyna, Urugwaj)

Oczywiście takie podziały są płynne i nie do końca obiektywne. Ale dla uogólnienia można czasem skorzystać z takiego schematu.


Yamanas, 1882-83
foto: "Tierra de Humo", LOM Ediciones

Metysi biologiczni i kulturowi

Ogólnie rzecz biorąc większość mieszkańców tego kontynentu jest Metysami, i to nie tylko biologicznymi, ale także kulturowymi. "Bycie Metysem oznacza, że nie jest się ani Europejczykiem, ani Indianinem. Jest się nikim bez pomysłu na siebie" (M. Langon). Przykładowym „produktem” i zarazem twórcą „mieszanki” (el mestizaje) kulturowej jest poeta z Nikaragui Rubén Darío, który twierdził, że był wiernym kontynuatorem poezji francuskiej, podczas gdy w rzeczywistości tworzył on swój specyficzny nurt poetycki – efekt tej „mieszanki” kulturowej. To samo można powiedzieć o „szkole z Cuzco”, stylu w malarstwie, który powstał w wyniku fuzji prądów w sztuce europejskiej i prekolumbijskiej oraz w ogóle o literaturze iberoamenrykańskiej, którą można określić jako płynną mieszaninę stylów i tendencji literackich pochodzących z przeróżnych epok i połączonych w jedną całość.

Kultura niska – kultura wysoka

Kolonizacja Ameryki Południowej zniszczyła rdzenne systemy społeczne i stworzyła nową strukturę w formie hybrydy. Oczywiście nowy twór cywilizacji został usytuowany na pozycji podrzędnej i podporządkowanej koronie hiszpańskiej i do dziś (choć mija już prawie 200 lat od uzyskania niepodległości przez większości krajów) brakuje mu spójności. Mówi się nawet, że historia Ameryki Łacińskiej to idealny przykład anty-tożsamości (Carlos Pérez, „La no identidad latinoamenricana”, 1991).

Bierze się to stąd, że zwykło się nie doceniać sztuki produkowanej przez ludność rdzenną, uważaną przez osoby z wyższych sfer za coś niedorównującego sztuce europejskiej lub amerykańskiej (USA). Do niedawna osobom dobrze usytuowanym materialnie daleko było do identyfikacji z kulturą kontynentu. Powielali (i niektórzy do dziś powielają) europejski styl życia, uważając go za lepszy i bardziej szlachetny. Biżuteria Indian Mapuche w Chile jest atrakcją jedynie dla turystów, podczas gdy dla zamożnych mieszkańców Santiago nie ma ona żadnego znaczenia. Wyżej cenione są wszelkie produkty pochodzenia europejskiego.

Dopiero w drugiej połowie XX wieku mieszkańcy Ameryki Łacińskiej zaczęli dostrzegać i doceniać wytwory własnego talentu: sztukę Indian, „czarną” muzykę, literaturę iberoamerykańską, rękodzięło ludności rdzennej itp. Dopiero w chwili, gdy Ameryka Łacińska doceniła swoją oryginalność, uzyskała szacunek reszty świata. I to właśnie powrót do korzeni jest jedną z form budowania własnej tożsamości. Szkoda tylko, że to są dopiero pierwsze nieśmiałe kroki, które od niedawna stawiają kraje Ameryki Południowej.

foto: Louis Stettner
"Chile en el corazon", LOM Ediciones

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Oczywiscie od wszelkich regul sa wyjatki - np. futbol. W takiej Wenezueli o wiele bardziej popularny jest... bejsbol.
A wyjatkiem od hiszpanskojezycznosci kontynentu jest nie tylko Brazylia, ale takze Surinam, Gujana i Belize. :)