środa, 28 listopada 2007

Potargana kochanka Nerudy



Ważną cyfrą w biografii Nerudy jest cyfra 3. Taka jest liczba zarówno jego domów, jak i żon.


Obraz namalowany przez Diego Riverę,
portret Matyldy Urrutia („La Chascony”),
który przedstawia podwójne życie Matyldy:
potajemny związek z Nerudą i jego późniejsze zalegalizowanie.
Po prawej stronie obrazu, wśród loków Matyldy –
ukryty profil poety. Taki był ich związek.



Dwa z jego domów, które można dziś zwiedzać jako muzea znajdują się nad Oceanem Spokojnym: jeden w Isla Negra (i choć nazwę tej miejscowości można przetłumaczyć jako Czarna Wyspa, to nie ma ona jednak nic wspólnego z wyspą), drugi w Valparaiso (dom nosi nazwę La Sebastiana). Trzeci z domów poety znajduje się w Santiago, w dzielnicy Bellavista, niedaleko Wzgórza św. Krzysztofa. Ten dom również ma swoje imię: La Chascona.

W Chile słowo to oznacza tyle, co „potargana”, z włosami w nieładzie, i taka właśnie była Matylda, kochanka Nerudy, który wybudował ten dom, aby móc potajemnie spotykać się z nią, podczas gdy legalnie związany był z argentyńską malarką Delią del Carril. Delia była drugą żoną Pabla i była od niego starsza o 20 lat. Pochodziła z bardzo zamożnej arystokratycznej rodziny, co dla Nerudy wiązało się z otrzymaniem wielu przywilejów. Pod koniec lat czterdziestych Neruda poznał trzecią miłość swego życia – Matyldę Urrutia.

Przez pierwsze lata starali się ukryć swój związek spotykając sie potajemnie w domu, który Neruda ochrzcił imieniem „La Chascona” na cześć Matyldy, która miała bujne kręcone włosy. Kiedy Neruda oficjalnie postanowił zakończyć swój związek z Delią, wprowadził się na stałe do „La Chascony” razem z Matyldą. Dom powstał w 1953 roku, kiedy Dalia miała 69 lat, a Pablo zaledwie 49.

Tak jak pozostałe domy poety, wnętrza „La Chascony” przypominają wnętrza statku. Neruda uwielbiał morze, dlatego też wymyślił sobie, że we własnym domu też powinien czuć się jak na statku: wąskie i małe pokoje, nisko zawieszone sufity, drzwi o takiej wysokości, że aby przez nie przejść należy się schylić w pół, kręcone schody... Tak wygląda pierwsza część „La Chascony”, w której znajduje się jadalnia i sypialnia.

Druga część budynku znajduje się o wiele wyżej. Trzeba przejść schodami przez bajecznie zielony ogród, w którym Neruda zaprojektował labirynty strumieni i oczek wodnych dla stworzenia iluzji, że oto znajdujemy się nad oceanem. Schodami dociera się do drugiej częsci, która z kolei przypomina latarnię morską. W wielkim i eleganckim salonie można rozsiąść się jak król na skórzanej kanapie i podziwiać widok Andów przez ogromne okna (tzn. przynajmniej można było w czasach, kiedy żył w tym domu Neruda, bo dzisiaj już widok nie jest tak ujmujący jak zapewne był przed pięćdziesięcioma laty: szczytów Andów nie widać przez unoszący się nad miastem smog oraz przez potężne wieżowce, które bestialsko wdarły się w architekturę miasta).

Kiedy wychodzi się na taras, który znajduje się tuż przy sypialni Nerudy i Matyldy, można odnieść wrażenie, że jest się na pokładzie statku: wrażenie niestabilności zostało uzyskane dzięki nierównej nawierzchni tarasu. I właśnie taka była idea Nerudy: budzić się i wychodzić na taras, żeby wyglądać horyzontu, jak marynarz na statku.

Jest również trzecia część domu, w której znajduje się salon z kominkiem, sekretarzyk oraz czytelnia, w której Neruda kolekcjonował książki francuskich autorów. Tutaj też można podziwiać dyplom i medal, który został mu wręczony w Szwecji w 1971, kiedy został laureatem Literackiej Nagrody Nobla.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

szkoda,ze nie moge tego zobaczyc na wlasne oczy.
ale,chociaz dzieki tym zdjeciom i twoim opisom czuje ,,bajkowa,,atmosfere tego miejsca.

Anonimowy pisze...

Ola nie mogłabym mieszkać w takim domu czując sie jak na statku brrrr:-)
i nie wiem dlaczego gdy czytałam Twój post, przez chwile poczułam sie jak w domu Czechowa w Jałcie na Krymie, w którym bylam, byc może przez bajkowo zielony ogród, sama nie wiem:-)