Wczoraj otworzyliśmy
No właśnie, co do tych żółtych majtek założonych na lewą stronę, dzisiaj napiszę parę słów na temat całej masy przesądów, bez których Chilijczycy nie rozpoczną Nowego Roku z obawy o niezapewnienie sobie dostatku i szczęścia.
Sylwestrowe przesądy zostały tu wprowadzone przez hiszpańskich kolonizatorów, dlatego pewnie nikogo nie zdziwi fakt, że także w Chile z wybiciem godziny dwunastej zjada się dwanaście winogron (każde symbolizuje dwanaście miesięcy i zapewnia pomyślność na cały nadchodzący rok).
Oprócz tego typowego hiszpańskiego zwyczaju, w Chile:
- wita się Nowy Rok z butami wypełnionymi banknotami o dużych nominałach (gwarantuje dostatek. Według niektórych można wypełnić pieniędzmi kieszenie, a nie buty)
- bieliznę zakłada się na lewą stronę (tylko do północy; po północy należy ją założyć poprawnie – ale kto o tym pamięta?)
- najlepiej, żeby bielizna była żółta i żeby ktoś nam ją podarował w prezencie
- do kieliszka z szampanem wrzuca się złoty pierśconek (aby nigdy nie zabrakło pieniędzy)
- zapala się kolorowe świece, z których każdy kolor symbolizuje coś innego: żółte świece zapewniają pomyślność, niebieskie – pokój, czerwone – namiętność, zielone – zdrowie, pomarańczowe – inteligencję itp.
- wystawia się walizki za drzwi (żeby w nadchodzącym roku dużo podróżować)
- albo biega się ulicami wokół domu ciągnąc je za sobą (w tym samym celu)
- zjada się gotowaną soczewicę zaraz po wybiciu dwunastej
- myje się dłonie szampanem z odrobiną cukru (żeby nigdy nie brakowało pieniędzy)
- po wybiciu północy pierwszą osobą, którą się przytuli, powinna być osoba przeciwnej płci
Lista tych obowiązkowych rytuałów nie kończy w tym miejscu. Jest ich o wiele więcej, np. niektórzy przygotowują lalkę symbolizującą odchodzący rok i palą ją wraz z nadejściem północy, tak jak w Polsce pali się marzannę z nadejściem wiosny.
Nie potrafię sobie wyobrazić, w jaki sposób przesądne osoby potrafią wykonać tyle czynności naraz: wybiec na ulice z walizkami, w tym samym czasie jeść winogrona, myć ręce w szampanie i zapalać świece, nie zapominając przy tym, aby przełożyć żołte majtki z lewej strony na prawą.
W każdym razie powiem szczerze, że wypiłam swojego szampana z kieliszka, w którym nie było złotego pierścionka, moje buty nie były wypełnione pieniędzmi, nie zjadłam gotowanej soczewicy ani winogron i, podsumowując, nie zrobiłam niczego, o czym napisałam powyżej. I tak wiem, że nadchodzący rok będzie tak samo udany jak 2007, albo jeszcze lepszy.
I tego samego życzę również Wam wszystkim, którzy tu zaglądacie!
5 komentarzy:
Ale super;) chilijczycy sa bardzo przesadni mam takie wrazenie po spedzaniu z nimi wielu chwil;D ale jak przeczytalam to wszystko co robia na sylwestra to az trudno wymyslic cos takiego hehe :) bardzo podoba mi sie Twoj blog, mozna sie dowiedziec tyle ciekawych rzeczy o tym kraju :):) pozdrawiam i zycze wsyzstkiego dobrego w Nowym Roku :D!!
Dzieki za zyczenia, mam nadzieje, ze juz otrzymalas mojego maila. Pozdrawiam!
witam Olu,
przypadkiem trafilam na twoj blog. Podoba mi sie!!!
Jesli chodzi o te przesady, to ja zawsze slyszalam o jedzeniu gotowanej soczewicy (lentejas), a nie groszku, ale moze co rodzina to inaczej... pozdrawiam
Asia
Asiu, jak to dobrze miec tak szybkiego korektora tekstu! No pewnie, ze to soczewica, a nie groszek!
Hehehe... brawo Tusia =) Racja. Pamiętasz akcję ze świecą?
Siedziałyśmy w ciemnym pokoju z masą sudamericanos, pozamykanymi oknami (jakaś chłodna noc w Barcelonie) i nagle płomień świecy zaczął się poruszać zupełnie tak, jakby był targany przez wiatr...
Nie wyobrażasz sobie, ile strasznych rzeczy miało to symbolizować =) Od duchów do niepomyślności =)
Najlepsze życzenia!!! De mi parte tambien =)
Prześlij komentarz