Parę dni temu rozpoczął się w Santiago międzynarodowy festiwal teatralny Stgo a Mil! Dla mnie prawdziwa uczta teatralna, i to nie byle jaka, ponieważ:
1) głównym gościem tegorocznej edycji są Włochy z paroma awangardowymi perełkami (np. wczorajszy spektakl Romeo Castellucci – “Br.#04. Bruxelles”)
2) wczoraj na lotnisku w Santiago wylądowały nasze polskie Ósemki, czyli poznański Teatr Ósmego Dnia!
Na wczorajszy spektakl włoskiej grupy z Ceseny nie wszyscy mogli się dostać. Wiele osób z biletami w rękach zostało na wejściowych schodach Muzeum Sztuki Współczesnej (MAC), w którym miał miejsce spektakl. Wśród publiczności nie zabrakło całej śmietanki aktorskiej z santiaskiego Hollywoodu, a nas całkiem przypadkiem kopnął zaszczyt zajęcia miejsc w pierwszym rzędzie: chyba mieliśmy nietęgie miny i zbyt ostentacyjnie wachlowaliśmy się naszymi biletami z powodu zaduchu na sali i najprawdopodobniej organizacja pomyślała, że jesteśmy jakimiś gburami z Europy, więc zaproponowali nam najlepsze miejsca (nie sprawdzili, że mieliśmy zwykłe wejściówki na wolne miejsca. Oto najlepszy przykład na to, że czasem można skorzystać z wielu przywilejów jedynie za kolor skóry, blond włosy i niebieskie oczy – trochę to smunte, ale Chile ma opinię jednego z najbardziej rasistowskich krajów Ameryki Południowej).
Dziś z kolei zmiana na planie i akcent narodowy: w południe pojechałam na centralny plac Santiago, Plaza de la Constitución, naprzeciwko pałacu prezydenckiego, i zapoznałam się z aktorami teatru Ósmego Dnia, którzy właśnie byli w trakcie montowania wielkiego statku na środku placu. Przed pałacem prezydenckim jak zwykle roiło się od policjantów ubranych w zielone mundury, dziś jednak wyglądało to tak, jakby polska ekipa miała swoją specjalną, uzbrojoną obstawę. W upale wypakowywali części żelaznego statku (głównego elementu scenografii), który przypłynął do Chile drogą morską, lecz nie o własnych siłach, lecz w metalowym kontenerze (podróż statkiem trwała aż trzy tygodnie). Aktorzy pracujący w pocie czoła montując scenografię wzbudzali zaciekawienie wśród spacerujących po centrum Chilijczyków, i to nie tylko ze względu na ogromną instalację, ale także na niezwykle biały kolor torsów aktorów, którzy prężyli się w słońcu. W końcu przylecieli tu dopiero wczoraj wyrywając się ze szponów naszej polskiej zimy.
Aktorzy Ósmego Dnia mają dobrą obstawę
Tak więc po pokazaniu swojego spektaklu plenerowego “Arka” w krajach Europy, Meksyku, Kolumbii, Brazylii, Wenezueli i Korei Południowej, polscy aktorzy dolecieli w końcu także do Chile. “W wywiadzie dla dziennika «El Mercurio» (główny dziennik Chile o zabarwieniu prawicowym), Ewa Wójciak, aktorka i dyrektor Teatru powiedziała, że współczesna historia Chile i jej dramatyczne wydarzenia z lat 70-tych są bliskie Polakom, ponieważ jako twórcy spektaklu dostrzegamy w tamtych wydarzeniach pewne analogie do naszej historii. I te analogie zbliżają. "Arka" będzie więc przez godzinę miejscem zetknięcia historii i ludzi, azylem i miejscem spotkań łączącym widzów ze sobą” (na podstawie informacji zamieszczonych na oficjalnej stronie teatru).
Spektakl będzie można obejrzeć w dniach od 10 do 14 stycznia na Placu Konstytucji. Ciekawe jak zostanie odebrany przez tutejszą publiczność. Mam nadzieję, że nie dojdzie w związku z polskim występem do żadnych zamieszek i manifestacji, takich jak te, które miały miejsce parę dni temu, podczas inauguracyjnego przedstawienia grupy teatralnej z Chile. Na scenę ustawioną na tym samym placu, na którym mają grać Ósemki
2 komentarze:
no no poznanskie Osemki w Santiago de chile:-) prosze proszę:-)
koniecznie napisz jak odebrala NASZ spektakl publicznosc chilijska
caluje
Prześlij komentarz